3 lis 2014

Miłość raz jeszcze - Joanna Kruszewska





Tytuł: Miłość raz jeszcze
Autor: Joanna Kruszewska
Wydawnictwo: Replika
Gatunek: obyczajowa, literatura kobieca
Liczba stron: 408
Rok: 2014
6+/10



Oj teściowa, teściowa tyś jak poezja klozetowa..

Joanna Kruszewska jest czterdziestoletnią pisarką pochodzącą z Białegostoku. Ukończyła studia na Wydziale Pedagogicznym w Warszawie. Pisanie stało się jej pasją. Pierwszą książkę napisała w 2009 roku. Było nią „Byle do mety”, następnie powstała „Awaria uczuć”, „Na trzy sposoby” oraz „Szczęście spot igły”. „Miłość raz jeszcze?” jest jej najnowszą powieścią.

Justyna jest trzydziestokilkuletnią kobietą, która w swoim życiu miała prawdziwego pecha do mężczyzn. Zawsze gdy myślała: „to ten jedyny!”, ten jedyny pokazywał swoje wady. Kiedy wreszcie spotkała Maćka, postanowiła ułożyć sobie życie..choć nie do końca tak je sobie wyobrażała. Czymże jest mieszkanie z teściową. Chce się rzec, że prawdziwą tragedią. Zakaz wstępu do kuchni i ciągłe zrzędzenie starszej pani, która świata nie widzi poza swoim jedynakiem, nie jest wymarzonym planem. Nawet najspokojniejszy człowiek na świecie ma swoje granice i prędzej czy później traci cierpliwość.

W książce został przedstawiony stereotypowy obraz rodzicielki męża. Zastanawia mnie czy rzeczywiście wszystkie kobiety przeradzają się z czasem we wredne teściowe? Czują się zagrożone tym, że ktoś próbuje odebrać im ukochanego (i jakże  często jedynego) synusia? Synowa staje się zbędnym intruzem. Znam wiele par, które przerabiały mieszkanie z rodzicami. Choć teściowie mogą być najlepszymi na świecie osobami to i tak nic dobrego z tego nie wyniknie. Dwie kobiety, dwa różne sposoby gotowania, inne zasady, inne poglądy – to po prostu nie może się udać. Czytając książkę z całego serca współczułam biednej Justynie. Nigdy w pełni nie da się poczuć jak u siebie mieszkając u kogoś. Nie mówiąc już o życiu prywatnym, które zostaje drastycznie ukrócone.

Maciek – świeżo upieczony mąż Justyny został ukazany jako stuprocentowy maminsynek. To chyba najgorszy tym mężczyzn. Znajduje się między młotem, a kowadłem. Gdzie młotem jest jego matka, a kowadłem żona. Przez całe życie mamusia chuchała, dmuchała nad nim nie dając wyjść spod swojej spódnicy, a teraz przyszło mu stać na linii ognia między dwoma najważniejszymi (jak je określa) kobietami w jego życiu. Zawsze kierowany był przez płeć żeńską przez co nie potrafi podjąć samodzielnych decyzji i sprzeciwić się nie pasującym mu rozkazom. 

Hanna natomiast w przedstawionej historii przyjęła postawę na pozór nadopiekuńczej, kochanej starszej kobiety, której zgorzkniałość i chora ślepa miłość do jedynego syna zatruwa życie innym dookoła. Szkoda tylko, że swą miłością nie pała szczególnie do synowej, która z dnia na dzień z nią zamieszkała. Obce zwyczaje przeszkadzają jej do tego stopnia, że kategorycznie zabrania Justynie pchać się do garów, irytuje się z wyboru kubka w którym młoda kobieta ma zamiar pić kakao i postanawia szydełkować w pokoju nowożeńców akurat gdy oni chcieliby wieczór spędzić raczej w inny sposób.

Niemożna również zapomnieć o historii Moniki – przyjaciółki Justyny, która zmaga się z trudnym wiekiem dorastania swych nastoletnich córek i mężem, który najzwyczajniej w życiu nie zwraca na nią uwagi. Posądzona o zdradę z dwa razy młodszym mężczyzną, a raczej dzieckiem próbuje odbudować małżeństwo i swe rodzinne więzi.

„Miłość raz jeszcze?” to trochę przesłodzona, cukierkowa, lekka powieść przeznaczona raczej dla oczu żeńskiej części czytelników. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Jak dla mnie jest to miła odskocznia od moich ukochanych thrillerów i kryminałów. Justyna w pewien sposób mnie irytowała ponieważ ja choć nie jestem silną psychicznie i emocjonalnie kobietą już dawno zrobiłabym porządek z teściową i mężem zamiast zgrywać zranioną sarenkę cierpiącą po cichu w kącie. Temat nie jest niczym świerzym, ani nowym ponieważ niejednokrotnie czytałam książki o podobnej tematyce, chociażby w „Teściową oddam od zaraz” – Małgorzaty Kursy. Jest to moja pierwsza przeczytana powieść Joanny Kruszewskiej. Swoją twórczością autorka przypomina mi pisarki takie jak: Magdalena Kordel, Monika Szwaja, Ewa Stec. W książce zostały przedstawione również inne problemy, którymi jest na przykład przyzwyczajenie i znudzenie długoletnim związkiem, zatracenie atrakcyjności na rzecz wygody, dorastanie, zdrada, samotność – myślę, że każda kobieta w tej książce obyczajowej znajdzie coś dla siebie.

Wyzwanie czytelnicze:
Polacy nie gęsi


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika



PODPIS
Photobucket Photobucket Photobucket

32 komentarze:

  1. Super tytuł posta... Czytałam fragmenty tej powieści i muszę przyznać, że teściówka w tej powieści jest niezła... :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, tak jak tytuł, nie porwała mnie i książka więc raczej na pewno po nią nie sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiałam się swego czasu nad tą książką, ale jakoś intuicyjnie czułam, że nie trafi w moje oczekiwania i teraz widzę po twojej recenzji, iż dobrze zrobiłam rezygnując z niej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze zdanie rozbiło mnie na łopatki, ja nie czytam takiej literatury, może kogoś innego zainteresuje

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah żeby książka obyczajowa mnie zainteresowała to musi być napisana z humorem i w fajnym stylu. Dlatego tak lubię dwie powieści Marty Madery. Uważam je za niedocenione niestety, acz mistrzowskie wydanie humoru i absurdów życia codziennego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czasami lubię poczytać takie cukierkowe książki. Okładka jest prześliczna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że większość 'literatury kobiecej' to książkowe kino klasy B, a w porównywaniu do muzyki - opowiadające ciągle o tym samym disco polo. Nie dla mnie takie książki, nie potrafię utożsamiać się z bohaterkami ani jakkolwiek bardziej przejmować ich losami.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba się raczej nie zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja za to jeszcze nie czytałam książki o wrednej teściowej, więc mogę to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze byłam zdania, że życie trzeba zacząć oddzielnie z daleka od rodziców, najlepiej jest zawsze osobno.
    Postać teściowej w tej książce jest chyba troche przerysowana - szydełkuje w pokoju młodych? :) Nie wiem czy na prawde istnieją tego typu teściowe :). Moja teściowa jest kochana ale mimo to mieszkać z nią pod jednym dachem nigdy się nie zgodzę. Zaciekawiłaś mnie recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio bardzo rzadko sięgam po typowe obyczajówki, więc w najbliższym czasie raczej nie poznam tej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się ciekawie i zabawnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam ale bardzo podoba mi się okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dla mnie brzmi zbyt.... przeciętnie? :) miła lekturka, ale jednak odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  15. Wchodzę, patrzę: "Oj teściowa, teściowa tyś jak poezja klozetowa..." i już wiedziałam, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  16. już kiedyś o tej książce słyszałam, skoro tak za mną "chodzi", może czas przeczytać w końcu ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Okładka urocza, ale przesłodzone historie nie bardzo do mnie trafiają, choć jedną taką niedawno przeczytałam, ale na szczęście było w niej tyle humoru, że dobrze mi się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  18. Będę tu zaglądał częściej ; )

    OdpowiedzUsuń
  19. Brzmi ciekawie, zwłaszcza że sama jestem ciekawa, jaka będzie moja teściowa :) Liczę że książka kończy się wygraną z teściową :D
    Ale oprócz tej książki zaciekawiły mnie pozostałe tytuły tej autorki. Je też czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jest to moja pierwsza przeczytana powieść Joanny Kruszewskiej" - ha! Jakbyś uważnie czytała to byś wiedziała, że nie ;)

      Usuń
  20. na odmóżdźenie bym poczytała..

    OdpowiedzUsuń
  21. Pewnie tą książke bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy Ty masz czas czytać te książki? ;o Ja jedną męczę przez 2 miesiące ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytam około 100 stron dziennie o pracy, to niedużo ;)

      Usuń
  23. "Oj teściowa, teściowa tyś jak poezja klozetowa..."- przeczytałam i padłam ze śmiechu:D

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiem, że powierzchownie, ale od razu spodobała mi się okładka :) Opis brzmiał ciekawie, póki nie doszłam do części o przesłodzeniu i cukierkowatości... Niewykluczone, że kiedyś przeczytam tę książkę, jak wpadnie mi w ręce, bo jednak jestem otwarta na wszystkie gatunki, ale nie jestem przekonana, żeby po nią jakoś koniecznie sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaka ładna okładka. :-) Książka ciekawie się zapowiada, może sobie ją przeczytam. :P

    OdpowiedzUsuń
  26. Pewnie tak przesłodzona, jak okładka. Chyba coś na miarę amerykańskich łatwych i miłych powiastek dla żeńskiej części gawiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  27. Tematyka jest mi obca, nie mam teściowej, ale może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Zgadzamy się odnośnie tej powieści, też oceniłam na 6,5 ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Z chęcią przeczytałabym coś lekkiego :-) Sama teściowej nie mam (teścia też nie), więc ciężko mi wyobrazić sobie jakby to mogło wyglądać, nawet nie zdążyłam ich poznać, bo zmarli trzy miesiące przed tym, jak poznaliśmy się z moim J.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze z adresami do Waszych blogów nie będą publikowane. Wiem jak do Was trafić i nie musicie wklejać linków (chyba że chcecie mnie zirytować).